Katarzyna Kozioł (45 lat)

kasia k 1W lutym 2017 r. zdiagnozowano u  mnie złośliwego chłoniaka, który spowodował przerzuty do kości i na węzły chłonne. Leczenie onkologiczne utrudnia mocno uszkodzona wątroba na skutek działania wirusa HBV.

Z powodu przerzutów nowotworu do kości uległ zniszczeniu jeden z kręgów kręgosłupa (złamanie trzonu kręgu). W marcu 2017 r. usunięto mi kilkanaście cm kości i wszczepiono endoprotezą lewego  biodra. Przeszłam już 8 cykli chemioterapii oraz 20 cykli radioterapii kości miednicy. Niestety, dotychczasowe leczenie nie przyniosło oczekiwanego efektu a wręcz spowodowało pogorszenie mojego stanu.

Podczas przyjmowania chemioterapii stwierdzono barykardię zatokową, napadowe trzepotanie przedsionków i nadciśnienie. Trafiłam na intensywną terapię. Później doszły małopłytkowość i nauropenia.

Przede mną kolejne badanie PET i dalsza chemioterapia. Jestem pod opieką wspaniałych lekarzy, specjalizujących się  w leczeniu chłoniaka z Centrum Onkologii w Bielsku Białej, niestety oddalonego od mojego miejsca zamieszkania blisko 50 km.

Bardzo doskwiera mi ból nogi, tej z endoprotezą. Stale przyjmuję leki przeciwbólowe i zastrzyki przeciwzakrzepowe, leki na serce i wątrobę. Od kilku lat leczę się na depresję.

katarzyna koziol

Mamy z mężem 5 dzieci. Dwójka w wieku 23 i 22 lata mają już „swoje życie” ale dzielnie nas wspomagają. Z nami mieszka jeszcze pozostała trójka, w wieku 17 lat - Maciej i 12 letnie bliźniaczki -  Ania i Hania. Młodsze dzieci bardzo przeżywają moją chorobę, mają złe samopoczucie, wypadanie włosów itp.  Mąż również choruje od lat, jest na rencie z powodu zwyrodnienia stawów kolanowych, biodrowych i kręgosłupa (oczekuje na przeszczep endoprotezy stawu kolanowego).

Aktualnie oboje z mężem nie jesteśmy zdolni do pracy. Dysponując skromnym dochodem, coraz trudniej jest nam zapewnić wszystkie niezbędne potrzeby naszej 5 osobowej rodziny. Coraz więcej wydajemy na dojazdy do szpitali, na nierefundowane zabiegi i leki. Przerasta to nasze finansowe możliwości.

Bardzo przeżywam moją chorobę a ból, który towarzyszy mi codziennie nawet morfina nie jest w stanie uśmierzyć. Mimo doskwierającej mi depresji staram się uśmiechać.

Za okazaną pomoc z góry dziękuję.

Kasia z Wyr