Historia Uli

Mam na imię Ula. Chciałabym się podzielić z Wami moją historią gdyż uważam, że może dodać otuchy wielu ludziom, a w szczególności dziewczynom, kobietą które są przed operacją przeszczepienia lub po niej i myślą, że świat zawalił się pod względem rodzinnym. Nie powiem, że decyzja o posiadaniu potomstwa w naszej sytuacji jest łatwa, ale naprawdę warto ryzykować, skoro Bóg dał nam drugie życie to nie po to by nam je odbierać. Warto walczyć o dziecko, bo ono dodaje sił i szczęście. Piszę o tym na stronie fundacji ponieważ z założenia fundacja daje nadzieję i pomaga, a ja pragnę być dla Was małą "Gwiazdką Nadziei". Nie dajmy się chorobie!

Urodziłam się  w 1983 roku, jako zdrowe i silne dziecko. Jedyną chorobę jaką przeszłam to ospa i angina, aż do dnia kiedy zaszłam w ciążę w marcu 2010 r. ciąża była bliźniacza i zagrożona od samego początku gdyż okazało się, że mam marską wątrobę. W 3 tygodniu ciąży mój stan zdrowia bardzo się pogorszył i w  kwietnia 2010 r. ciążę straciłam.

Rozpoczęto diagnostykę z jakiego powodu w tak młodym wieku mam marską wątrobę, nadmienię tylko że nigdy nie miałam styczności z żadnymi używkami. Po szeregu badań zdiagnozowano u mnie chorobę genetyczną WILSONA i zaczęło się przygotowywanie mnie do przeszczepu.
Miałam to szczęście, że bardzo szybko znalazł się dawca dla mnie. W dniu 09 września 2010 r. otrzymałam nowe życie. Niestety pojawiły się komplikacje  m.in. zakrzep w głównej tętnicy wątroby (reoperacja), potem kolejny zakrzep w tym samym miejscu (stentowanie, leczenie heparyną)  zaskutkowało to zakrzepem w tętnicach udowych o ogromnym krwiakiem (kolejna operacja). Okazało się, że mam mutację genu 5 związanego z nadmierna krzepliwością krwi.

Jak już doszłam do sił postanowiłam wspólnie z mężem i moim lekarzem prowadzącym powalczyć o dzidziusia i udało się , pomimo wielu obaw ogromnego ryzyka utraty wątroby, kolejnego dziecka, a nawet życia. Ryzyko się opłacało, jestem mamą pół rocznego zdrowego Karolka i teraz dla niego musze żyć, mam siłę walczyć o wszystko i tak łatwo się nie poddam, zresztą ja nigdy się nie poddawałam.

Mam dobrego męża, który mnie nie opuścił w tych ciężkich chwilach, opiekuje się mną i dzieckiem. Teraz z racji tego, że  nie mamy gdzie mieszkać planujemy rozpocząć budowę małego domku na działce, którą dostałam od mamy na wsi gdzie się wychowałam. Poczucie bezpieczeństwa jest dla mnie bardzo ważne więc mam nadzieję że tym razem też się uda.

W WYWIADACH:
PRZEWLEKLE ZAPALENIE WĄTROBY WIRUSEM HBV de novo
TROMBOFILIA( MUTACJA CZYNNIKA V VON LEIDEN )
ZAKRZEPICA CONDUITU AORTALNO-WĄTROBOWEGO
STAN PO STENTOWANIU TĘTNICY WĄTROBOWEJ I LECZENIE ALTEPLAZĄ
REWIZJA PACHWINY Z POWODU PÓZNEGO KRWAWIENIA PO ALTERIOGRAFII
OSTRE ODRZUCANIE WĄTROBY( RAI=6)LECZNEIE DOZYLNYMI WLEWAMI METYLOPREDNIZOLONU
MARSKOSC WATROBY WŁASNEJ W PRZEBIEGU CHOROBY WILSONA